"If you put your mind to it, you can accomplish anything". ~GACKT

Ostatnio najpopularniejsze posty:

Listy z Iwo Jimy, 2006, USA (Japonia)

W lutym i marcu 1945 roku rozegrała się bitwa o Iwo Jimę - japońską wyspę oddaloną daleko na południe od głównego łańcucha Wysp Japońskich. Mający niewystarczające siły do obrony wyspy Japończycy zbudowali w górze Suribachi 18-kilometrową siatkę podziemnych korytarzy, które umożliwiały transportowanie amunicji i żołnierzy bez narażania na atak amerykański. Dwudziestotysięcznym japońskim garnizonem dowodził generał Tadamichi Kuribayashi.


tytuł oryginalny: Letters from Iwo Jima
inne tytuły: Listy z Iwo Jimy
reżyseria: Clint Eastwood
scenariusz: Paul Haggis, Iris Yamashita, na podstawie listów generała Tadamichiego Kuribayashiego
muzyka: Kyle Eastwood, Michael Stevens
dźwięk: Bub Asman, Alan Robert Murray
zdjęcia: Tom Stern
montaż: Joel Cox, Gary Roach
scenografia: Gary Fettis, Henry Bumstead, James J. Murakami
kostiumy: Deborah Hopper
producent: Steven Spielberg, Clint Eastwood, Robert Lorenz, Paul Haggis
występują: Ken Watanabe (jako generał Tadamichi Kuribayashi), Kazunari Ninomiya (jako Saigo), Tsuyoshi Ihara (jako Nishi), Ryo Kase (jako Shimizu), Shidō Nakamura (jako porucznik Ito), Hiroshi Watanabe, Yoshio Iizuka, Yuki Matsuzaki, Yūki Nae (jako Hanako), Nobumasa Sakagami

Ken Watanabe jako generał Tadamichi Kuribayashi.

Generał Kuribayashi - od pierwszych minut, kiedy pojawia się w filmie, tak samo jak od pierwszych zdań notki o nim, widzimy, że był to człowiek nieprzeciętny. Poeta haiku, dyplomata, interesujący się losem swoich podwładnych, przeciwnik taktyki banzai (samobójczych ataków na wroga, którym towarzyszył okrzyk "Tenno heika banzai" - "niech żyje Cesarz"). Według pozostawionych wspomnień doglądał rannych w bitwach żołnierzy, co uważane było za nietypowe. Ken Watanabe, który wcielił się w rolę generała, a nawet czytał jego listy, rzeczywiście jest... inny. Inny od pozostałych oficerów japońskich. Do tego stopnia, że oglądając film, zarzuciłam reżyserowi nierzetelność, a aktorowi "niejapońskość"...

Kazunari Ninomiya jako Saigo. 

Mój sceptycyzm wzmogło również to, że film jest produkcją amerykańską. Bitwa o Iwo Jimę nakręcona według tego, jak amerykanom się wydaje, że wyglądała oczami Japończyków. Phi!

Gdy zaczęłam szukać informacji o tej bitwie i generale Kuribayashim, ze zdziwieniem przeczytałam, że to, co brałam za "amerykańskie" zachowanie Kuribayashiego, i o co obwiniałam Eastwooda, rzeczywiście było faktem - Kuribayashi uważany był za oficera, który nie wierzył do końca w wygraną Japonii w wojnie z Amerykanami. Jego sceptycyzm, a także sugestie, by konflikt rozwiązać drogą dyplomatyczną, były źle widziane. Kuribayashi otrzymał rozkaz wyjazdu i obrony Iwo Jimy 8 czerwca 1944 roku. Zdawał sobie sprawę, że został wysłany w misję samobójczą.


Zmierzając do oceny filmu: mimo ciekawej historycznej tematyki, przedstawienia postaci Kuribayashiego, mimo niezaprzeczalnej wartości tego filmu (czytane autentyczne fragmenty listów, postaci historyczne, wiele dobrych scen), ten film mnie drażnił. Dlaczego? Dlatego, że postać Kuribayashiego gentlemana, pochylającego się nad żołnierzami, zakazującego samobójstw, powstrzymującego rękę oficera chcącego kataną ściąć głowy tym, którzy uciekli z pola walki - umiejscowiona jest między dwoma skontrastowanymi przedstawieniami: 1) Kuribashiego na bankiecie amerykańskim, elokwentnie po angielsku prowadzącego kurtuazyjne rozmowy z Amerykanami; 2) impulsywnymi, popełniającymi samobójstwa, krzyczącymi "banzai", machającymi katanami, podejmującymi katastrofalne decyzje Japończykami.

Kazunari Ninomiya, aktor odgrywający głównego bohatera filmu, 
to członek słynnego popowego zespołu Arashi.

Zdaję sobie sprawę, że większość japońskich żołnierzy i oficerów taka była właśnie - impulsywna, samobójcza, nierzadko okrutna aż do sadyzmu. Ale jednak przedstawienie w filmie, który miał być "bitwą widzianą oczami Japończyków" japońskiej władzy w jedynie negatywnym świetle, negatywne przedstawienie japońskiego rozumienia słowa "patriotyzm", przedstawienie samobójstwa w sposób nie honorowy, a jako niesubordynację - mnie zdziwiło.

Film został doceniony przez krytyków oraz zarówno amerykańskich, jak i japońskich widzów. Zdobył wiele nagród, w tym był trzy razy nominowany do Oscara i (jedną nagrodę akademii otrzymał za montaż dźwięku).


Moja ocena: 2 - nie podobał mi się :-|

5 komentarzy:

  1. A mnie się bardzo podobał.
    Pewnie dlatego, że inaczej na niego patrzyłam niż ty, nie pod kątem prawdy historycznej, ale opowieści o żołnierzu i jego woli przetwania i powrotu do rodziny. O generale, który starał się najlepiej jak można wypełnić rozkazy.

    Czytałam kiedyś "Pamiętniki kamikadze". Przytłoczyły mnie. Młodzi ludzie, o szerokich horyzontach, zginęli bo taki był rozkaz.
    Może dlatego inaczej patrzyłam na Kuribayashiego, jego zachowanie i poglądy.

    Albo mam za bardzo europejskie/amerykańskie spojrzenie na świat ;-) I nie kwestionuje tego co pokazuje mi rezyser ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Podejrzewam, że gdyby główny bohater, Saigo, bardziej mnie do siebie przekonał, bardziej przeżywałabym film i bardziej by mnie wciągnęła opowieść. Ja jednak jakoś bardziej skupiłam się na postaci Kuribayashiego, więc może dlatego ważniejsze było dla mnie, jak jest przedstawiona ta postać.

      Ja dawno temu zaczęłam czytać "Byłem kamikadze" Ryuji Natsuki, i chociaż nie skończyłam jeszcze czytać (bo nie czyta się łatwo), to jednak wyraźna jest w niej zupełnie inna mentalność żołnierzy japońskich. Ale mam niewiele jeszcze wiedzy w kwestii podejścia Japończyków do wydarzeń II wojny światowej.

      Usuń
    2. pomyliłam się w nazwisku: "Byłem kamikadze" Ryujiego Nagatsuki.

      Usuń
  2. No proszę, akurat jesteś przy komputerze ;-)
    Ja od pół godziny tworzę maila do ciebie i jeszcze mi się chyba zejdzie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :-)) Ja Ci pewnie na niego oddzwonię :-)) Ale nie bój się, nie dzisiaj ;-). To czekam na maila :-)) (i przygotowuję się na jutrzejsze zajęcia z origami, a potem spotkanie tolkienowskie).

      Usuń