"If you put your mind to it, you can accomplish anything". ~GACKT

Ostatnio najpopularniejsze posty:

Antique Bakery, 2008, Korea Południowa

Czterech uroczych przystojniaków razem pracuje w cukierni "Antique", przygotowując zachwycające smakiem, zapachem i dekoracją francuskie ciastka. Razem tworzą zabawny zespół, a od wiru kolorowych ciast, ciasteczek, kolorowych sosów, lukrów i owoców aż szumi w głowie.


tytuł oryginalny: Sayangkoldong Yangkwajajeom Aentikeu, Seoyangkoldong Yangkwajajeom Entikeu, 서양골동양과자점 엔티크
inne tytuły: Antique Bakery, Antique,
reżyseria: Min Kyu-dong
scenariusz: Min Kyu-dong, Kim Da-young, Lee Kyoung-eui, Yoon Seon-hee, Hong Ji-young
muzyka: Jang Young-kyu, Dal Pa-lan
dźwięk: Choi Tae-young, Park Yong Ki
zdjęcia: Kim Jun-young
montaż: Kim Sun-min
scenografia: Jeon Gyeong-ran, Nam Seong-ju
kostiumy: Jang Hyo-jae
producent: Min Jin-soo, Lee Yu-jin
występują: Joo Ji-hoon (jako Kim Jin-hyeok, szef cukierni), Kim Jae-wook (jako Min Seon-woo, cukiernik), Ah In-yoo, Choi Ji-ho, Andy Gillet (jako Francuz), Kim Chang-wan, Lee Hwi-Hyang


Słodka komedia romantyczna bez udziału kobiet - które w cukierni nie pracują ze względu na lęk, jak wzbudzają w mistrzu cukiernictwa Min Seon-woo granym przez Kim Jae-wooka. Z kolei szef cukierni, Kim Jin-hyeok, to młodzieńcza miłość Seon-woo, spotkana teraz po latach. Trzecim pracownikiem jest młody praktykant, były bokser, który, zakochany w ciastkach Min Seon-woo, postanawia od teraz swoje życie związać z cukiernictwem. I mamy jeszcze czwartego bohatera, odrobinę nieporadnego syna gosposi z domu rodzinnego Kim  Jin-hyeoka. Cała ta czwórka kłócąc się, śmiejąc, poszturchując, ale wspierając, tworzy wesołą i pełną uroku atmosferę cukierni Antique (i filmu).


Wśród tej tęczy ciasteczkowej mamy także wątek poważniejszy - dręczące szefa cukierni koszmary, wynikające z traumatycznych przeżyć dzieciństwa, oraz równoległy wątek kryminalnego śledztwa. Choć poważne, i trochę niepokojące, nie zaciemniają one atmosfery filmu, lekkiej, zabawnej i pastelowej, a nawet w tych poważnych scenach filmu nie brakuje ciastek...


Scenariusz "Antique Bakery" został oparty na fabule japońskiej mangi Fumi Yoshinagi "Seiyō Kotto Yōgashiten Antique (西洋骨董洋菓子店 ~アンティーク~)" ("Antique Bakery") z lat 1999-2002, sfilmowanej w 2008 jako anime "Seiyō Kottō Yōgashiten". Na podstawie fabuły mangi powstały także filmy: japońska drama "Antique" ("Antique Cake Store") z 2001 roku, koreański film "Antique" (także pod tytułem "Antique Bakery" z 2008).


Mnie w tym filmie szczególnie zauroczył "gej demonicznego uroku", grany przez Kim Jae-wooka, aktora, którego typ urody wydaje mi się bardziej japoński niż koreański. Cały film musi być pełen "demonicznego uroku", gdyż - co się nie zdarza - obejrzałam do sześć razy w ciągu kilku dni. Myślę, że na ów urok składają się sympatyczni, rozbrajający bohaterowie, główny słodki ciastkowy temat oraz mangowa, okraszona yaoi fabuła.



Film był pokazywany na Berlin International Film Festival w 2009 roku. Ogromną popularnością cieszył się w Korei Południowej.

Trailer:


Moja ocena: 5 - podobało mi się, mogłabym obejrzeć i... siódmy raz ;-)))

Świadek, 2012, Chiny

Właściciel restauracji, którego rodzina ledwie wiąże koniec z końcem, zadłuża się u szefa mafii. Niestety jest także przypadkowym świadkiem zabójstwa. Te dwa wątki splatają się, zaciskając się jak pętla na szyi bohatera, który zdesperowany, szuka wyjścia z dramatycznej sytuacji pomiędzy ucieczką (w samobójstwo), a walką.



tytuł oryginalny: 目击者, Mu ji zhe
inne tytuły: Witness, Świadek
reżyseria: Gao Zehao
scenariusz: Tang Qingfa, Wang Lili
muzyka: Lee Yueshi
dźwięk: Lee Yueshi
zdjęcia: Zhao Long
montaż: Gao Zehao
producent: Zhang Hai, Chen Shuzhi
występują: Gao Jie (jako Song), Jia Xiaoguo, Chun Yushanshan, Du He (jako żona Songa), Hu Xiaoting, Wei Junzi


Akcja filmu dzieje się w dużej części w nocy, późnymi wieczorami lub w przyciemnionych pomieszczeniach, w oparach papierosów, w zapachach podrzędnych restauracji. To film przykry w odbiorze. Przykry, bo mówiący o trudnej sytuacji finansowej bohaterów, która prowadzi do zależności od szefa grupy mafijnej. O ludziach zmęczonych, zapracowanych, którym już nawet nic ukraść nie można, bo "gdyby ktoś chciał nam coś ukraść, to znaczy, że naprawdę jest potrzebujący".


Główny bohater, Song, mąż i ojciec, próbuje znaleźć wyjście z dramatycznej sytuacji, gdy jego wierzyciel odbiera mu jedyne źródło utrzymania. Zaczyna się desperacja walka - Songa samego ze sobą , a także - jakże nierówna - Songa z grupą przestępczą. Stawka jest jednak wysoka - to bezpieczeństwo i zdrowie jego rodziny.


Ten drugi w karierze reżysera Gao Zehao film jest spójny, dobrze zrealizowany, a gra aktorów jest przekonująca. Widzimy tę biedną i brudną stronę Chin, a ciemne kolory i półmrok podkreślają zarówno trudną, prawie bez wyjścia, sytuację rodziny, jak i rozpaczliwą desperację Songa. Zdjęcia są wyraziste i realistyczne, chciałoby się rzec - brzydkie.

W tym filmie nie ma ładnych postaci, są tylko poznaczone życiem i bólem twarze, ręce i plecy zmęczone wielogodzinną pracą. To historia o zwykłych ludziach, którzy mieli nieszczęście wejść w zależność od niebezpiecznego człowieka. Dramat odpowiedzialnego za rodzinę mężczyzny, który zmuszony jest wejść w rzeczywistość pełną przemocy.

Film był wyświetlany w ramach 29. Warszawskiego Festiwalu Filmowego w sekcji "Odkrycia".

Trailer:


Moja ocena: 2 - nie podobał mi się :-|

Wielki mistrz, 2013, Hongkong, Chiny

"Wielki mistrz" to najnowszy film słynnego hongkońskiego reżysera Wong Kar-Waia. To opowieść o mistrzu sztuk walki - legendarnym, niepokonanym Ip Manie, postaci autentycznej. To historia również Chin, Hongkongu i stylu walki wing chun. A w tej historii wspomniano również o innej, już bardziej współczesnej legendzie - Brusie Lee. Miał on szkolić się jako dziecko w sztukach walki właśnie pod okiem głównego bohatera.


tytuł oryginalny: Yut doi jung si
inne tytuły: The Grandmaster, Wielki mistrz
reżyseria: Wong Kar-Wai
scenariusz: Wong Kar-Wai, Haofeng Xu, Jingzhi Zou
muzyka: Frankie Chan, Shigeru Umebayashi
dźwięk: Robert Mackenzie
zdjęcia: Philippe Le Sourd
montaż: William Chang
scenografia: William Chang, Tony Au
kostiumy: William Chang
producent: Wong Kar-Wai,
występują: Tony Leung Chiu Wai (jako Ip Man), Ziyi Zhang (jako Gong Er), Chen Chang (jako "Brzytwa"), Hye-kyo Song (jako żona Ip Mana), Benshan Zhao, Brigitte Lin


Początek filmu to wiosna życia Ip Mana - granego przez Tony'ego Leung Chiu Wai ("Spragnieni miłości", "Ostrożnie: pożądanie"). To także wiosna Chin. Wśród czerwieni lamp i żywej zieleni jadeitów, w bogato zdobionych wnętrzach płynie życie rodzinne, trwa rywalizacja między rodami, walka o władzę, w domach publicznych urządzane są opery i spotkania arystokracji.


To lata 30., czas, w którym walka wręcz była nie mniej wyrafinowana niż potyczka intelektualna mądrych umysłów, wielką sztukę podziwiało się w towarzystwie kurtyzan, a honor i charakter nie znaczyły mniej niż siła fizyczna.


Tu, w południowym Foshanie, poznajemy drugą postać tej opowieści - dziedziczkę północnych stylów walki Gong Er, zagraną przez piękną Ziyi Zhang ("Wyznania gejszy", "Dom Latających Sztyletów"). Lecz nie, nie będzie to romans, nie będzie to także konflikt - tych dwoje połączy (i rozdzieli) rywalizacja, inspiracja i dusza epoki, w której wyrośli, i która minęła.


Bo zanim widz się spostrzeże, kolory filmu zbladną. Wiosna się skończy, a po niej nastanie... zima: okupacja japońska, wojna domowa w Chinach, a zaraz potem komunizm. Reżyser nie przywołuje nazw, wydarzeń, kampanii, lecz mróz ścina kolory, zabija serca, spłyca charaktery i odbiera godność. Ten świat w wyraźnym kontraście do przeszłości nie pozostaje bez wpływu na naszych bohaterów.


Co się stało z kobietą, tego nie będę zdradzać, jaki los przypadł Ip Manowi, nie jest tajemnicą, słyszeli o nim z pewnością ci, którzy interesują się chińskimi sztukami walki, w szczególności stylem wing chun, rozwijanym także w Polsce.


To sentymentalny film, pokazujący tragiczny upadek wartości w Kraju Środka, dawną świetność, utratę honoru. Podążamy w czasie wraz z bohaterami przez dwadzieścia lat historii. Ale film mówi też o ocaleniu części dawnej wiedzy, o możliwości przekazania jej kolejnemu pokoleniu.


Atutem obrazu są wyjątkowo dopracowane sceny walki i różnorodność zastosowanych stylów. Aktorzy przygotowywali się do zdjęć od 2008 roku szkoląc się w wing chun (Tony Leung podczas przygotowań do roli niestety złamał rękę). Myślę, że film nie zawiedzie fanów Wong Kar-Waia, gdyż reżyser zachował swój specyficzny stonowany, elegancki styl. Piękne "miękkie" zdjęcia, zachwycająca scenografia i kostiumy, szczególnie w pierwszej części filmu zrobiły na mnie duże wrażenie, a najbardziej chyba hongkońskie suknie heongsam.


Obraz udało mi się obejrzeć na premierowym pokazie w ramach 7. Festiwalu Filmów Azjatyckich Pięć Smaków.

A oto trailer do filmu:


Moja ocena: 4 - podobało mi się :-D

Trzy oznaki istnienia, 2013, Tajlandia

Trzy cechy istnienia - to według buddyzmu trzy elementy, których zrozumienie pozwala uwolnić się od  kręgu samsary. To nietrwałość, brak ja, brak cierpienia i szczęścia. Wokół tych pojęć obraca się cała fabuła filmu oraz wszystkie rozmowy bohaterów. Film pokazuje na przykładzie młodego tajskiego chłopaka i osób, z którymi się styka podczas pielgrzymki do świętych miejsc - czym jest buddyzm w swojej istocie. Czym jest ja, dlaczego szczęściem jest brak dążenia do szczęścia, jak unieszczęśliwiają nas pragnienia i przywiązanie, i jak wszystko, co nas otacza, przemija.


tytuł oryginalny: Namate India: Song Grian Pai Riean Pood, นมัสเตอินเดีย ส่งเกรียนไปเรียนพุทธ, Na-mus-ta-India-Song-Grean-Pai-Rean-Pud
inne tytuły: Three Marks of Existence, Trzy oznaki istnienia
reżyseria: Gunparwitt Phuwadolwisid
zdjęcia: Weeranuch Laometakorn
producent: Gunparwitt Phuwadolwisid, Siripun Sangjun
występują: Yodsawat Sitthiwong (jako M), Ayako Kobayashi, Patchrakul Jungsakul (jako Jane), Saifah Tanthana (jako mnich Mahaboonmee), Wanchai Thanawangnoi (jako Kamol)


Wraz z M podróżujemy po Indiach, odwiedzamy miejsce narodzin Buddy w Lumpini, Bodh Gaya - miejsce, w którym Budda doznał Oświecenia, Sarnath, gdzie Budda po raz pierwszy nauczał, i Kusinara, gdzie Budda odszedł z tego świata. Dla M buddyzm nie jest czymś nowym, jest jego religią. Lecz tego, czym naprawdę jest buddyzm, czym, poza słowami, są podstawowe założenia jego wiary, M dowiaduje się w trakcie pielgrzymki.


Poprzez rozmowy z napotkanymi ludźmi, takimi jak mnich Mahaboonmee, pielgrzym Kamol, jak wędrująca samotnie japońska dziewczyna, czy Jane - Tajlandczyk, który doświadczył rozrywek życia w nadmiarze i postanowił wrócić do życia opartego na prawdzie - dowiadujemy się, na czym polega rozwój duchowy.


Film jest barwny, zabawny, czasami wzruszający, dynamiczny, pełny muzyki. Głównymi bohaterami są młodzi ludzie szukający odpowiedzi na swoje pytania. Ale jest to film dydaktyczny - wiele spraw tłumaczy wprost - na przykład ustami mnicha Mahaboonmee (choć to, co słyszymy, nie jest łatwe do zrozumienia).


Mimo współczesnej, młodzieżowej konwencji jest to po jednak wykład, niemalże szkolny, o doktrynie buddyjskiej. Wykład oczywiście atrakcyjnie przedstawiony, ubrany w fabułę poruszającą widza, opatrzony kolorowymi ilustracjami i ciekawymi przykładami.


Mimo tej jednej, trochę przeszkadzającej mi cechy - że jest to obraz programowy - jest to ciekawie zrealizowany, dobry film. Główny bohater jest zabawny, trochę nieporadny, wzbudzający sympatię, wraz z nim nabieramy zrozumienia, do czego warto dążyć, a jakie sprawy według buddyzmu są życiowym bagażem, utrudniającym nam drogę (a rzeczywisty ciężki plecak głównego bohatera wyraźnie to podkreśla).


W filmie nie brakuje transcendencji - niektóre sceny skojarzyły mi się z przedstawieniami bóstw w produkcjach indyjskich. Myślę, że jest to film, który może przybliżyć istotę buddyzmu komuś, kto nie zna tej religii, a komuś, kto jest na początku buddyjskiej ścieżki, może wytłumaczyć klika trudnych pojęć.


Film był wyświetlany w ramach 29. Warszawskiego Festiwalu Filmowego w części konkursowej "Wolny Duch".

Trailer filmu:


Moja ocena: 4 - uważam, że to dobry film :-)

Kuro, 2012, Japonia

Kilkoro młodych ludzi, jednak różnych  - wiekiem, zawodem, podejściem do życia, charakterem - spędza niedługi czas razem w opuszczonym hotelu nad morzem. Gdy wracają, są odrobinę inni. Tylko odrobinę, ale jednak. Film jest formalnym eksperymentem - każda scena została nakręcona tylko raz, bez względu na jakość gry aktorskiej.


tytuł oryginalny: はなればなれに, Hanare Banareni
inne tytuły: Kuro
reżyseria: Daisuke Shimote
scenariusz: Daisuke Shimote
muzyka: Airi Kido, Hideo Nakaizumi
zdjęcia: Takahiro Haibara
montaż: Yusuke Nagae
producent: Takahito Obinata, Taeko Sudo
występują: Airi Kido (jako Kuro), Yu Saitoh (Eito), Hideo Nakaizumi (jako Gou), Wakana Matsumoto, Miwako Wagatsuma


Film jest lekki, przestrzenny wizualnie, jasny kolorystycznie, opatrzony lekką impresyjną muzyką i czerwonymi elementami charakteryzacji bohaterów (co dodaje kolorytu i energii kadrom). Sceny następują po sobie nagle, bez płynności, lecz zgodnie z logiką fabuły, zawierają wiele lekkiego, choć niewyszukanego humoru sytuacyjnego.


Jeśli dodać do tego krótkiego opisu, że większość akcji dzieje się w otoczeniu przyrody, nad morzem, wśród zieleni, to można by sądzić, że jest to urokliwy, spokojny, pogodny i miły dla oka i ucha film. Tak też opisywany jest w recenzjach - jako lekki jak piórko film nawiązujący do francuskiej nowej fali.


Moim zdaniem ten opis jednak określa potencjał tego filmu, to, czym ten film mógł być, gdyby go zrealizowano w sposób... bardziej tradycyjny. Mnie raziła nieprofesjonalność scen, amatorskość. Ten sposób realizacji filmu sprawił, że trudno mi było wejść w jego nastój, zapomnieć się w fabule.


Chropowatość i brak płynności scen wytrącały mnie ze śledzenia fabuły, tak, że co i raz rozglądałam się po sali kinowej. Dodatkowo nie przekonała mnie gra aktorska - aktorzy nie byli postaciami, które grali, raczej pozowali na nie. Ale podobnie jak recenzenci filmu przyznaję, że film ma swój urok. Dodaję też plus za ścieżkę dźwiękową. Jest to pierwszy film reżysera Daisuke Shimote.


Film był wyświetlany w ramach 29. Warszawskiego Festiwalu Filmowego w części konkursowej "1-2".

Trailer do filmu:

Moja ocena:  2 - nie podobał mi się :-|