"If you put your mind to it, you can accomplish anything". ~GACKT

Ostatnio najpopularniejsze posty:

Wielki mistrz, 2013, Hongkong, Chiny

"Wielki mistrz" to najnowszy film słynnego hongkońskiego reżysera Wong Kar-Waia. To opowieść o mistrzu sztuk walki - legendarnym, niepokonanym Ip Manie, postaci autentycznej. To historia również Chin, Hongkongu i stylu walki wing chun. A w tej historii wspomniano również o innej, już bardziej współczesnej legendzie - Brusie Lee. Miał on szkolić się jako dziecko w sztukach walki właśnie pod okiem głównego bohatera.


tytuł oryginalny: Yut doi jung si
inne tytuły: The Grandmaster, Wielki mistrz
reżyseria: Wong Kar-Wai
scenariusz: Wong Kar-Wai, Haofeng Xu, Jingzhi Zou
muzyka: Frankie Chan, Shigeru Umebayashi
dźwięk: Robert Mackenzie
zdjęcia: Philippe Le Sourd
montaż: William Chang
scenografia: William Chang, Tony Au
kostiumy: William Chang
producent: Wong Kar-Wai,
występują: Tony Leung Chiu Wai (jako Ip Man), Ziyi Zhang (jako Gong Er), Chen Chang (jako "Brzytwa"), Hye-kyo Song (jako żona Ip Mana), Benshan Zhao, Brigitte Lin


Początek filmu to wiosna życia Ip Mana - granego przez Tony'ego Leung Chiu Wai ("Spragnieni miłości", "Ostrożnie: pożądanie"). To także wiosna Chin. Wśród czerwieni lamp i żywej zieleni jadeitów, w bogato zdobionych wnętrzach płynie życie rodzinne, trwa rywalizacja między rodami, walka o władzę, w domach publicznych urządzane są opery i spotkania arystokracji.


To lata 30., czas, w którym walka wręcz była nie mniej wyrafinowana niż potyczka intelektualna mądrych umysłów, wielką sztukę podziwiało się w towarzystwie kurtyzan, a honor i charakter nie znaczyły mniej niż siła fizyczna.


Tu, w południowym Foshanie, poznajemy drugą postać tej opowieści - dziedziczkę północnych stylów walki Gong Er, zagraną przez piękną Ziyi Zhang ("Wyznania gejszy", "Dom Latających Sztyletów"). Lecz nie, nie będzie to romans, nie będzie to także konflikt - tych dwoje połączy (i rozdzieli) rywalizacja, inspiracja i dusza epoki, w której wyrośli, i która minęła.


Bo zanim widz się spostrzeże, kolory filmu zbladną. Wiosna się skończy, a po niej nastanie... zima: okupacja japońska, wojna domowa w Chinach, a zaraz potem komunizm. Reżyser nie przywołuje nazw, wydarzeń, kampanii, lecz mróz ścina kolory, zabija serca, spłyca charaktery i odbiera godność. Ten świat w wyraźnym kontraście do przeszłości nie pozostaje bez wpływu na naszych bohaterów.


Co się stało z kobietą, tego nie będę zdradzać, jaki los przypadł Ip Manowi, nie jest tajemnicą, słyszeli o nim z pewnością ci, którzy interesują się chińskimi sztukami walki, w szczególności stylem wing chun, rozwijanym także w Polsce.


To sentymentalny film, pokazujący tragiczny upadek wartości w Kraju Środka, dawną świetność, utratę honoru. Podążamy w czasie wraz z bohaterami przez dwadzieścia lat historii. Ale film mówi też o ocaleniu części dawnej wiedzy, o możliwości przekazania jej kolejnemu pokoleniu.


Atutem obrazu są wyjątkowo dopracowane sceny walki i różnorodność zastosowanych stylów. Aktorzy przygotowywali się do zdjęć od 2008 roku szkoląc się w wing chun (Tony Leung podczas przygotowań do roli niestety złamał rękę). Myślę, że film nie zawiedzie fanów Wong Kar-Waia, gdyż reżyser zachował swój specyficzny stonowany, elegancki styl. Piękne "miękkie" zdjęcia, zachwycająca scenografia i kostiumy, szczególnie w pierwszej części filmu zrobiły na mnie duże wrażenie, a najbardziej chyba hongkońskie suknie heongsam.


Obraz udało mi się obejrzeć na premierowym pokazie w ramach 7. Festiwalu Filmów Azjatyckich Pięć Smaków.

A oto trailer do filmu:


Moja ocena: 4 - podobało mi się :-D

2 komentarze:

  1. Przyznam, że film urzekł mnie całkowicie i dokumentnie. Wszystko zarówno scenografia, choreografia walk, ujęcia dopracowane są w najdrobniejszych nawet szczegółach. Dawno tak przyjemnie nie oglądało mi się scen walki. Film na pierwszy rzut oka wydaje się być bardzo widowiskowy, jednak gdy przyjrzeć się głębiej można zauważyć, że zbudowany jest z kilku warstw. Misterna układanka o honorze, życiu i pewnie jeszcze kilku rzeczach.
    Przypuszczam, że obejrzę go jeszcze kilka razy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chociaż ja muszę przyznać, że jako film Wong Kar-Waia ten film mnie zaskoczył tematyką. Nie spodziewałam się filmu w stylu wuxia. Gdyby nie to, że ilość scen walki wynikała z biografii głównego bohatera, to bym była jednak w pewien sposób zdegustowana scenariuszem ;-). Po pierwszych scenach filmu przestraszyłam się, że to prosty rozrywkowy film pełny walk i niczego więcej ;-).

      Usuń